Komiksowy listopad 2020

Corto Maltese – Pod słońcem północy (Egmont Polska)
„Pod słońcem północy” jest pierwszym albumem serii „Corto Maltese”, który nie został stworzony przez twórcę tytułowej postaci Hugo Pratta. Autorami tego tomu są Juan Diaz Canales (znany w Polsce z rewelacyjnej serii „Blacksad” opowiadającej o przygodach kota detektywa) oraz Ruben Pellejero.
Jak prezentuje się „Corto” autorstwa nowych twórców? Moim skromnym zdaniem bardzo dobrze. Ostatnie tomy serii autorstwa Pratta mocno mnie wymęczyły. Więcej było w nich rozmaitych fantazmatów, zwid i snów na jawie, niż faktycznej historii. Tym razem ciężar opowieści został ponownie przesunięty w stronę przygody. Tytułowy bohater, poszukując przyjaciela pisarza, trafia na daleką kanadyjską północ, aż za koło podbiegunowe. Tam oczywiście wplątuje się w wydarzenia znane nam z kart historii i spotyka ich bohaterów.
„Pod słońcem północy” czyta się naprawdę dobrze. Jest to kawał świetnego komiksu przygodowego, okraszonego jedynie delikatną nutką romantyzmu i nieprawdopodobności. Z mojej strony – rekomendacja!

Trasa Promocyjna (wyd. Marginesy)
Komiks opowiada historię pisarza, który wyrusza w tytułową trasę promocyjną swojej najnowszej powieści. Niestety już na początku okazuje się, że nie wszystko idzie zgodnie z planem. Na dodatek bohater zostaje wplątany w ciąg dziwnych wydarzeń, które doprowadzą go do… dowiecie się tego na łamach komiksu 😊.
„Trasa promocyjna” opowiada historię, której nie powstydziłby się Franz Kafka. Sympatyczny, nieco nieporadny główny bohater zostaje wplątany w sprawę zaginięcia kobiety pochodzącej z odwiedzanej przez niego miejscowości. Atmosfera niepokoju zagęszcza się ze strony na stronę komiksu i doprowadza do tego, że czytelnik zaczyna wątpić, czy wersja wydarzeń przedstawionych z perspektywy bohatera jest faktycznie tą, która wydarzyła się naprawdę. Zmienia się również sama historia, która ewoluuje od na pozór typowej opowiastki o jednostce, która została wbrew swojej woli wplątana w pewne wydarzenia i która musi borykać się z przedstawicielami nadrzędnego wobec niej systemu, poprzez klasyczny kryminał, a skończywszy na czymś, co możemy zaliczyć do gatunku „opowieści niesamowitych” dziejących się na pograniczu jawy i snu.
I tylko zakończenie komiksu delikatnie rozczarowuje. Albo po prostu zostaje zaserwowane czytelnikowi zbyt szybko. Być może autorowi zabrakło stron, a być może pomysłu. Dlatego całość oceniam jedynie bardzo dobrze. Do miana rewelacji i komiksu roku finalnie czegoś zabrakło.

Omega Men – To już koniec (Egmont Polska)
Tom King jest kontrowersyjnym autorem. Były agent CIA odpowiada za scenariusza rewelacyjnych komiksów takich jak „The Sheriff of Babylon” lub „Vision”. Jednocześnie jego run we flagowej serii DC Comics, czyli w „Batmanie” uważany jest za co najmniej kontrowersyjny i ma tylu samo przeciwników, co zwolenników. Samo wydawnictwo DC nie było chyba również do końca zadowolone z twórczości Kinga, a na pewno z wyników sprzedażowych serii, postanowiło bowiem całkiem niedawno dokonać zmiany na stanowisku jej głównego scenarzysty. Niestety Kinga w „Batmanie” zastąpił do bólu przeciętny James Tynion IV. Ale nie o tym ma być mowa…
W „Omega Men – to już koniec” autor bierze „na warsztat” klasyczną, ale praktycznie nieznaną (a na pewno nie w Polsce) grupę bohaterów i wrzuca ją w wir wydarzeń, które mają wpływ na losy pewnego, opisywanego w komiksie zakątka wszechświata. Głównym bohaterem historii jest dawna Zielona Latarnia Kyle Rayner. Przybywa on jako negocjator do układu słonecznego, w którym toczy się wojna między rządzącą Cytadelą i grupą terrorystów znanych jako „Omega Men. Nie będzie wielkim spoilerem jeśli napiszę, że w jednej z pierwszych scen Kyle zostaje zamordowany w czasie transmisji telewizyjnej przez tytułową grupę. Czy faktycznie? Czy tytułowa grupa to faktycznie terroryści, a może bojownicy o wolność? Czy Cytateda to naprawdę odpowiednik gwiezdno-wojennego Imperium? Jak zakończy się konflikt między nimi? O tym wszystkim dowiemy się w czasie lektury.
Komiks czyta się naprawdę dobrze. Historia jest skomplikowana, a żadna z pojawiających się postaci nie jest naprawdę jednoznacznie dobra lub zła. Warstwa graficzna jest naprawdę przepiękna, a w rysunki indonezyjskiego grafika Barnabiego Bagendy można wpatrywać się godzinami. Jedynym i prawdopodobnie największym problemem komiksu jest fakt, że autor nie pokusił się o nadanie większości postaci bardziej indywidualnych cech i charakterów. Powoduje to niestety, że śledzimy ich losy bez jakichś większych emocji i tak naprawdę w którymś momencie dochodzimy do wniosku, że losy Kyle’a i cała historia są nam tak naprawdę mocno obojętne.

Będzie dobrze (wyd. Timof i cisi wspólnicy)
„Będzie dobrze” jest komiksem autorstwa Polaków Pawła Rzodkiewicza oraz Tomasza Woroniaka, przedstawiającym alternatywną wersję mistrzostw świata w piłce nożnej, które odbyły się w 2014 roku w Brazylii. W czasie lektury obserwujemy, jak gospodarze mistrzostw zmagają się z wieloma problemami organizacyjnymi, na boisku dostają łupnia, a nad wszystkim unosi się cień konfliktu między szefową lokalnej federacji piłkarskiej (to zresztą z jej perspektywy obserwujemy większość przedstawianych wydarzeń) i starym szamanem – dobrym duchem zespołu gospodarzy.
Największym problemem omawianego komiksu jest jego długość. Przedstawiona na kilkudziesięciu stronach historia urywa się w kluczowym momencie i… póki co nie ma żadnych wieści na temat kontynuacji. Album jest więc tak naprawdę odpowiednikiem pilotowego odcinka ze świata seriali telewizyjnych. Bardzo dobrego odcinka, który narobił nam ochoty poznanie dalszych losów bohaterów. Ja po lekturze czułem się jak po spożyciu przystawki w restauracji, po której nigdy nie pojawiało się jednak danie główne.